Pytanie o postęp

Często w publicystyce ku przestrodze i refleksji pada zdanie, że idee mają konsekwencje. Co to w praktyce oznacza? Ile czasu potrzebuje jakaś idea, żeby ujawniły się jej owoce? Na czym mogą polegać te konsekwencje? Sprawa jest godna uwagi, bo patrząc z perspektywy czasu, te konsekwencje bywają potężne, a nawet druzgocące. Kto dziś łączy XX-wieczne totalitaryzmy z utyskiwaniem socjalistów na nędzny los proletariatu albo bajaniem o rasie "wiedeńskiego akwarelisty". A jednak idee wykiełkowały. Ile dzisiaj mamy nowych idei: zrównoważony rozwój, wokeizm, personalizacja zwierząt... Co i kiedy mogą nam przynieść w przyszłości...

W naturalny sposób rodzi się tu pytanie, czy rozwój każdej idei jest dobry? Czy w ogóle każdy rozwój jest dobry? Żyjemy w czasach niemalże kultu rozwoju i postępu. Gdy w towarzyskich rozmowach zaprzeczymy wartości postępu, najprawdopodobniej zostaniemy wykluczeni, a przynajmniej zlekceważeni jako ograniczeni intelektualnie. Czy ktoś wie, skąd się wzięło tak głęboko zakorzenione we współczesności przekonanie o wartości postępu. Właśnie z idei, wymyślonej przez pewnego filozofa, który postawił tezę, że historia świata to sukcesywne wcielanie się ducha w sferę materii, powodujące rozwój, co prowadzi do przekonania, że każdy rozwój jest dobry. Wszyscy jesteśmy ukierunkowani w ten sposób w naszym myśleniu, nieliczni  wiedzą, skąd wywodzi się to przekonanie, ale też niechętnie przyznają, że wszystkich nas dotknęło "ukąszenie heglowskie".  A przecież rozwój błędnych idei przynosi negatywne konsekwencje. Naprawdę bywają błędy w ludzkim myśleniu i ich rozwój wcale nie jest dobry...

Czy zastanawiając się nad współczesnym kryzysem Kościoła i szukając jego przyczyn analizujemy sięgające głęboko w przeszłość flirty z myślą rozmaitych modernistycznych filozofów. Warto sięgnąć do bardzo rzetelnego, chronologicznie uporządkowanego opracowania tego zagadnienia w świetnie napisanej i dobrze przetłumaczonej książce ks. Dominique'a Bourmauda Sto lat modernizmu.

Dodane dla serwisu: Pokój Bogny