U stóp siedmiopiętrowej góry

Wyczekujemy na wakacyjne podróże, któż by nie potrzebował odpoczynku, relaksu, słońca, wiatru i wody, nasycenia oczu pejzażem, przebywania wśród pięknych przedmiotów. Ruchowi, przemieszczaniu się, podróżowaniu towarzyszy otwartość umysłu, który wchłania nowe doświadczenia, skłania się do refleksji i odświeża spojrzenie. Czasami jakaś podróż może przynieść ważny przełom w naszym życiu.

Fascynujący opis takiego przełomu, który nastąpił podczas zwiedzania zabytków Rzymu, zawarł w swojej autobiografii pt. Siedmiopiętrowa góra Tomasz Merton, słynny amerykański mnich trapista, którego droga do katolicyzmu wiodła przez wyboiste koleje różnych wyznań, ateizmu i bogatego życia artysty malarza. O swojej duchowej przygodzie i przemianie podczas podróży do Rzymu pisał tak:

„Byłem już poprzednio w Rzymie przez tydzień w czasie szkolnych wakacji wielkanocnych. Widziałem wtedy Forum, Koloseum, Muzeum Watykańskie i Bazylikę św. Piotra. Ale nie widziałem Rzymu. Tym razem rozpocząłem znowu zwiedzanie, wychodząc z błędnego pojęcia powszechnego u Anglosasów, że prawdziwym Rzymem jest Rzym brzydkich ruin, Rzym tych wszystkich szarych, spróchniałych świątyń wciśniętych między wzgórza i biedne przedmieścia. Starałem się odtworzyć sobie w myśli antyczną stolicę (…) Ale po tygodniu – sam nie wiem, jak do tego doszło – zacząłem zachodzić częściej do kościołów niż do ruin świątyń. Może to freski na ścianie starej kaplicy – także zrujnowanej – znajdującej się na skraju Forum u stóp Palatynu pierwsze obudziły moje zainteresowanie zupełnie innym Rzymem. Stamtąd łatwo mi już było pójść przez Forum do św. Kosmy i Damiana, gdzie w apsydzie znajduje się wielka mozaika z Chrystusem zstępującym jak sędzia z ciemnobłękitnego nieba i z odbłyskami ognia na chmurach pod Jego stopami. Było to dla mnie wstrząsające odkrycie. Po nudnej, zwietrzałej, prawie pornograficznej rzeźbie cesarstwa, jakże wielkim przeżyciem musiało się stać zetknięcie z geniuszem sztuki tak pełnej powagi i żywotności duchowej sztuki, która była niewypowiedzianie dostojna, żywa, wiele mówiąca  i narzucająca widzowi to, co miała do powiedzenia. (…) Te bizantyjskie mozaiki urzekły mnie i zafascynowały. Zacząłem chodzić po kościołach, w których można je było zobaczyć. Nieświadomie i bez uprzedniego zamiaru zwiedzałem wszystkie święte miejsca Rzymu i wyszukiwałem ich z chciwością, żarliwością i pragnieniem prawdziwego pielgrzyma (…) Nie wiedziałem wówczas, jakie relikwie i święte przedmioty ukrywały się w tych kościołach, których odrzwia, nawy i łuki stały się schronieniem dla mojej myśli. (…) Te mozaiki powiedziały mi więcej niż wszystko, co mi było do tej pory wiadome o Bogu niezmierzonej potęgi, mądrości i miłości, który jednak stał się Człowiekiem i objawił w swoim człowieczeństwie nieskończoność potęgi, mądrości i miłości zawartych w Jego Bóstwie. (…) To w Rzymie ukształtowała się właściwie moja koncepcja Chrystusa. Tam po raz pierwszy zobaczyłem Tego, któremu teraz służę jako mojemu Królowi i mojemu Bogu, który włada i rządzi moim życiem.”

Dodane dla serwisu: Pokój Bogny